Archiwum grudzień 2005


gru 31 2005 podsumujmy....
Komentarze: 2

no i nadchodzi ta chwila jak co roku wypada "rozliczyc sie" z tego co zorbilam do tej pory....bo dzis zegnamy stary rok...jutro witamy nowy....

no wiec(nadal zaczynam zdanie od "wiec":P):

najwieksze osiagniecie to oczywiscie taniec...we wrzesniu zapisalam sie do pavlovicow na teatr tanca...i jest to niesamowite przezycie nie zbrzydlo mi to ani troche i wiem ze nie zbrzydnie nigdy...

to zmienilo mnie takze duchowo...otworzylo moja dusze na rzeczy ktorych kiedys nie dostrzegalam inaczej patrze na swiat (choc pewnie niektorym to sie wyda smieszne)

niestety stracilam kontakt z wieloma osobami...zrozumialam pare smutnych rzeczy ze prawdziwa przyjazn zdobywa sie dlugimi latami i zdarza sie naparwde rzadko...to jakos nie ilosc....

takze niestety...chyba spowaznialam druga klasa liceum zmusila mnie do pewnej zmiany choc chyba zaluje bo nie chce tracic mojej dziecinnosci....czym dluzej sie ucze tym mniej wiem kim chce byc i co robic w przyszlosci...a raczje to czgeo chce jest niemozliwe....

no i przychodzi pora na postanowienia ....doszlam do wniosku ze takie postanowienia na dluzsza mete nie maja sensu;/ bo w moim przypadku postanowienia zmianiaja sie z dnia na dzien....potrafie wytrzymac bez czegos (albo z  czyms:D)przez miesiac...ale zeby pilnowac kupy spraw przez caly rok?:D chyba z tego rezygnuje choc chce zeby bylo lepiej i moim postanowieniem w nowym roku jest sprawic bym byla lepsza w kazdym tego slowa znaczeniu...

wiec dziekuje wam wszystkim ktorzy przyczynili sie choc w najmniejszym stopniu do tego jaka jestem i przepraszam za to ze nie jestem taka jaka oczekujecie ze powinnam byc...

zycze wam wszystkim(szczegolnie tym pracujacym dizsiejszego wieczoru...) szczesliwego nowego roku udanej zabawy sylwestrowej abyscie wrocili z imprezy cali i zdrowi (chce was jeszcze zobaczyc:P) ze swoimi(badz bez)noworocznymi postanowieniami:P

walk_on_water : :
gru 22 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

co mnie wkurza?

za duzo by wymieniac... zreszta to i tak pewnie nie ma sensu...

tak duzo sie zmienilo i ja sie tez zmienilam..wiem o tym widze to...nie uwazam jednak ze zmienilam sie na gorsze....w pewnym sensie odnalazlam sens w swoim zyciu i staram sie dazyc ze wszytskich sil do tego czego pragne...nie winie nikogo za zmiany kazdy ma prawo sie zminiac i miec swoje poglady...juz coraz mniej mi zalezy ...nic na to nie poradze....nie jest tak jak kiedys i nigdy nie bedzie...to tak jak by cos we mnie umieralo...

a teraz troche o czyms przyjemniejszym...

czyli zblizajace sie swieta...zawsze lubilam swieta... jako naiwne dziecko(bardzo krotko:D) i dzis majac te 17 lat siedzac tak w cieplym pokoiku przy choince mysle ze jest to wspaniale wydarzenie i warto na nie czekac caly rok:D:D:D szczegolnie po ostatnich "rodzinnych" swietach to tak jak bym stracila jeden rok a dokladniej jedne swieta...dziwne uczucie;] i choc juz nastrojem swiat nie potrafie sie juz cieszyc jak male dziecko to mam nadzieje ze odrobie sobie tamten rok;]az mam ochote siedziec w kuchni:D:D:D

konczac notke chcialam wszystkim czytajacym mojego bloga  zyczyc wszystkiego co najlepsze cieplych i rodzinnych swiat spelnienia wszystkich szczegolnie tych najskrytszych marzen no i oczywiscie bogatego mikolaja z pekajacym w szwach workiemoraz udanego sylwka i pomyslnego kolejnego nowego roku;]

walk_on_water : :
gru 01 2005 moj maly bunt....
Komentarze: 9

Dziwne uczucia miewam....czuje sie niechciana odrzucana wciaz traktowana jak powietrze...nie wiem czy to moje wrazenie czy innych zachowanie....dziwnie mi z tym i nie rozumiem tego ....

nie nawidze jak ktos wciaz mna potrzasa narzucajac mi swoje poglady...jak zazwyczaj mam swoje zdanie i nie jest mi z tym zle ..wrecz przeciwnie jest mi z tym naprawde wyjatkowo dobrze..moze to dziwnie ale wole sie mylic ale miec swoje zdanie.. fajnie byc indywialista...buntuje sie gdy ktos mnie za wszelka cene chce do czegos namowic szczegolnie sila ...krzyk i agresja niczego nie da.. pokazuje wiekszy opor i zamiast sluchac zatykam uszy...jestem glucha...ale mam uczucia i moze tego nie widac ale czasem jest mi smutno..nie czuje sie wyjatkowa nie kaze siebie kochac nie wymagam niczego od innych poprostu potrzebuje odrobine akceptacji...i nie sadze ze jest to slynna"zimnowa depresja"

a tak po za tym ostatnio zauwazylam ze ogromna radosc sprawia mi dawanie...milosci ciepla pomocy to nawet lepsze niz otrzymywanie...gdy juz nie oczekujesz na nic odkrywasz przyjemnosc z dawania tego co do tej pory otrzymalas od zycia..naprawde milo;]

wlasciwie nie wiem skad sie wziela ta pierwsza czesc notki ale po napisaniu tego jest mi o wiele lepiej czekalam na to..

walk_on_water : :